prof. Z.Religa o karate

Dla zdrowia i ducha

Rozmowa z prof dr hab Zbigniewem Religą

– Panie profesorze, wiele osób ćwiczących karate pamięta pana z Pucharu Europy w Kyokushin Karate „Oyama Cup ’93”. Zasiadł pan w loży honorowej razem z Masutatsu Oyamą i innymi sławami światowego karate. Czy oznacza to, że jest pan entuzjastę tej sztuki walki?

– Jestem entuzjastą wszystkiego, co przynosi zdrowie, a więc szeroko pojętej kultury fizycznej. Karate pod tym względem zasługuje na szczególną uwagę. Kształtuje bowiem nie tylko ciało, ale także ducha. Mam zresztą bardzo szczególny stosunek do tej dyscypliny. Świadczy o tym chociażby to, że jak pan widzi, w moim gabinecie w siedzibie Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu na honorowym miejscu umieszczony jest prezent, który otrzymałem od przywódców światowego kyokushin, Masutatsu Oyamy.

– Kiedy po raz pierwszy zetknęł się pan z dalekowschodnimi sztukami walki?

– Podczas mojego stażu w Stanach Zjednoczonych mieszkałem w pokoju z Japończykiem, który nazywał się Mazaki Toyama. Człowiek ten uprawiał sztuki walki Dalekiego Wschodu i wiele opowiadał mi na tematy związane z tymi dyscyplinami. Dowiedziałem się wtedy, jak ogromne znaczenie ma w karate etyka, Kodeks Dojo, a także koncentracja umysłu, no i oczywiście wszechstronny rozwój fizyczny. Myślę, że w dalekowschodnich sztukach walki, jak w żadnych innych sportach, znajduje zastosowanie maksyma „W zdrowym ciele, zdrowy duch”. Karate służy zresztą wychowaniu młodzieży: nauce dyscypliny, poszanowaniu ludzi starszych i obronie słabszych. Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na aspekt duchowy karate, tę walkę z samym sobą. Otóż w sytuacjach napięć psychicznych w organizmie podnosi się poziom hormonu adrenaliny. Można go obniżyć właśnie poprzez wysiłek fizyczny. Jeżeli tak się nie dzieje, człowiek narażony jest na choroby układu krążenia, nie mówiąc już o nerwicacn. Proszę przy tym zauważyć, że kiedy dostrzegamy, iż nasze wyniki sportowe poprawiają się,Jesteśmy wtedy z siebie dumni, a uczucie satysfakcji leczy nerwice. W karate mówi się; zrób codziennie jedną pompkę więcej i o to właśnie chodzi. Musimy sobie powiedzieć, dzisiaj robię dziesięć pompek, ale jeżeli będę ćwiczył z uporem, to za dwa miesiące będę ich robił trzydzieści, a jakiś czas później pięćdziesiąt i więcej. Oczywiście, że na początku wszystko wydaje się bardzo trudne, ale jeden z chińskich myślicieli powiedział, że nawet podróż do bardzo odległej wioski trzeba rozpocząć od pierwszego kroku. Filozofia Dalekiego Wschodu jest mi bliska również dlatego, że zwraca uwagę na to, iż człowiek jest istotą psychofizyczną. Oznacza to, że duch i dało wzajemnie na siebie oddziaływują.

– Wielu ludzi uważa jednak, że karate to dyscyplina brutalna.

– Z tego, co mi wiadomo, karate to przede wszystkim dyscyplina uprawiana rekreacyjnie. Sportowcy w niej to tylko mały odsetek. Ale jeżeli pójdziemy tym tokiem myślenia, który mówi, że karate jest brutalne, zapytam: jaki sport w dzisiejszych czasach nie ma w sobie znamion agresji? Czy piłkarze, cieszący się tak powszechnym uwielbieniem tłumów, zawsze grają fair? Nie będę już wspominał o boksie. Sport jest walką, która czasami przybiera formę agresji. Jako lekarz, doskonale zdaję sobie sprawę, że wielu sportowców we wszystkich dyscyplinach doznaje poważnych kontuzji, które czasami przeradzają się w trwałe schorzenia organizmu. Wiem jednak, iż w karate kładzie się nacisk na wszystkie stawy i grupy mięśniowe, a nie tylko na jakąś ich część. To znacznie zabezpiecza organizm przed ewentualnymi kontuzjami. Dlatego w pełni popieram karate.

– Jaka jest opinia pana profesora na temat współczesnego sportu wyczynowego?

– Obecnie sport wyczynowy jest swoistą maszynerią, której w żaden sposób zatrzymać się nie da. Są w nim pieniądze, które budzą tyle kontrowersji, ale jest również wielkie widowisko wywołujące tyle emocji u kibiców. Dlatego bardzo cenię pracę zawodników i ich osiągnięcia. Mówię to jako kibic. Jako lekarz, muszę przyznać natomiast, że często doznaję silnego niesmaku, kiedy słyszę o dopingu w sporcie. Przecież to oznacza, iż sport nie jest już sportem, lecz wynaturzeniem.

– Poznał pan profesor Masutatsu Oyamę. Jakie wrażenie zrobił na panu ten mistrz, którego już za życia nazywano „Ostatnim Samurajem”?

– Był to człowiek naprawdę godny najwyższego podziwu. Karate było dla niego religią, która umożliwiła mu poznanie prawdy o życiu. Słowem – wielka osobowość i charyzma.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał WOJCIECH SZCZAWIŃSKI

 

źródło: "Budo karate" nr 2/96

Góra